Poźniej lecę szybko do kuchni i zmuszają mnie do miaukolenia - wiadomo, jak najszybciej chce dostać śniadanie, a bez popędzania to czekałbym bez końca.
Potem chwilę nadzoruję, czy dobrze się człowieki do pracy ubrały, czy niczego nie zapomniały i jak tylko wyjdą znów w kimę. Jak wrócą będzie sajgon.
Po paru godzinach drzemki wracają i się zaczyna...przytulanki na powitanie, gotowanie, jedzenie, sprzatanie...później albo kogoś sprowadzają i muszę dotrzymywać im towarzystwa (jestem dobrze wychowanym kotem) albo oglądamy jakiś film. Wszystko na mojej głowie, wszystkiego muszę dopilnować. Na wieczór jeszcze zaplanowane zabawy z myszką, wędką, piórkami czy laserem...muszę mieć coś z życia, a nie tylko ta praca i praca, jedzenie i spanie.
Bycie kierownikiem wykańcza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz